Mamo, już są Święta ?
Frankiemu kojarzą się oczywiście z Mikołajem, choinką, prezentami no i śniegiem. Nie jest łatwo wytłumaczyć trzylatkowi, że nie o to w tym wszystkim chodzi. Wcześniej ogólnie mało rozumiał, w tym roku jednak dzielnie pomaszerował do kościółka z koszyczkiem, a na miejscu wymachiwał rękami i pytał dosłownie o wszystko. Dobrze, że całe święcenie trwa 10 minut, bo chyba bym zwariowała.
To syn wprowadził do domu świąteczny nastrój. Nic, że do obiadu (a na obiad zażyczył sobie babeczkę z własnego mikrokoszyka ) obejrzał całą kronikę świąteczną – tak, tą ze Świętym Mikołajem w roli głównej. Pozniej chyba przez godzinę śpiewał „krysmaaaas, krysmaaaas”, co doprowadziło mnie do śmiechu i do łez.
Jak żyję na tym świecie i dwudziesta ósma wiosna mi leci, tak nie wiedziałam, że gotując jajka można je spalić od środka. Niby woda nie wyparowała, a ja miałam niezłe zdziwko, obierając je, jak się później okazało sino – brązowe w środku. Być może mało jeszcze wiem o życiu. Tak samo, jak byłam pewna że w kościele nic mnie już nie zdziwi – do teraz. No chyba, że Nowy Świat znajduje się na innej planecie i nie wiedziałam, że selfie w tle z księdzem machającym kropidłem to norma. Ok, jestem staroświecka, bo swój telefon wyciszyłam pół godziny wcześniej.
Do czego to wszystko zmierza ?
Czytaj dalej Christmas?